Lazarus - recenzja spektaklu
2021-08-02 10:36:48Na planetę Ziemia, w 1947 roku wylądował ktoś, o kim kolejne pokolenia nie będą w stanie zapomnieć. Człowiek, który sam o sobie mówił, że jest kosmicznym przybyszem. To nikt inny, jak David Bowie. Podobno położna w szpitalu powiedziała jego matce: „Ten chłopak już kiedyś był na ziemi”. Nie ma wątpliwości, iż byłby to prezent dla ludzkości, gościć Bowiego dwa razy na tym świecie. Jego muzyka, głos i cała kreacja, będą odtwarzane, powielane i kopiowane do upadłego. Jego zagadkowa, ale jakże porywająca osobowość, pozwolą na stworzenie wybitnego dzieła teatralnego. Będzie to hołd i oddanie należnego mu miejsca artysty wszechczasów. Jak ten hołd udał się we wrocławskim Capitolu? Przeczytajcie recenzję spektaklu "Lazarus"!
Zobacz także: Johnny Flynn jako David Bowie w filmie biograficznym "Stardust" [WIDEO]
Geneza wrocławskiego "Lazarusa"
We wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol został zrealizowany musical „Lazarus”, oparty na powieści science fiction „Człowiek, który spadł na Ziemię” oraz na filmie pod tym samym tytule, w którym w 1976 roku Bowie zagrał główną rolę. Za pierwotny scenariusz odpowiedzialny jest Endy Walsh wraz z artystą , który niejednokrotnie powtarzał, że w życiu chciał pisać musicale, nie być gwiazdą rocka. We Wrocławiu, prace nad scenariuszem i realizacją spektaklu podjął się Jan Klata, znany między innymi z „Rewizora”, swojego debiutu scenicznego. Z roku na rok jego przedstawienia zyskiwały coraz większą aprobatę publiczności, a on sam umacniał swoją pozycję świadomego, nieszablonowego reżysera. Niejednokrotnie doceniany był za muzykę w swoich dziełach, więc można zaryzykować stwierdzeniem, iż "Lazarus" jest dla niego stworzony. W rozmowie z Jackiem Cieślakiem dla „Rzeczpospolitej” [1], Klata przyznał, że fanem Bowiego jest już długo, bo od dziesiątego roku życia. Nie dziwi więc fakt, iż w poprzednich swoich realizacjach, sam wykorzystywał piosenki idola. W "Lazarusie" można usłyszeć najpopularniejsze dzieła Bowiego, jak np. „Life on Mars”, „Heroes”, „This is not America”. Role dyrygenta, odpowiedzialnego za dosadne wybrzmienie utworów w Lazarusie, przejął Adam Skrzypek wraz z Piotrem Dziubkiem.
Bohater dnia
O czym jest musical? To przede wszystkim opowieść o grupie reprezentantów obcej cywilizacji, która przybyła na ziemię, by szukać nowego miejsca do życia. Na ich planecie panuje ogromna susza, a więc dalsza egzystencja tam nie jest niemożliwa. Jeden z nich, Thomas Newton, obmyśla plan przetransportowania wody z Ziemi do swojej ojczyzny. Można powiedzieć, iż jego plan wiedze się dobrze, ale tylko do pewnego momentu. Doznaje uczucia miłości, gdy zakochuje się w kobiecie o imieniu Mary Lou. Udaje mu się także osiągnąć niemiały majątek, a razem z nim egoizm, chciwość i alkoholizm. To właśnie te negatywne emocje i stany, w których będzie się znajdował, nie pozwolą mu na realizację zamierzonego celu.
Brzmi znajomo? Jest to poniekąd odzwierciedlenie ludzkiego życia, zaprezentowanie zdarzeń, które ciągną za sobą konsekwencję, nierzadko pozytywne. Patrzymy na świat, widzimy, co się dzieję, mamy świadomość tego, jak wpływa na nasze zachowanie, a mimo to jesteśmy tylko obserwatorami. Żyjemy samotnie, choć chcemy poczuć bliskość, odtrącamy to, co wartościowe, bo nie potrafimy inaczej. Mamy marzenia, plany i pragnienia, które czekają, by je spełnić. W „Lazarusie” czuć tę nadzieję, być może naiwną, ale przecież „we can be Heroes, just for one day”.
Obcy przybysze na jednej scenie
W rolę Newtona wciela się Marcin Czarnik, zaś u jego boku na scenie można zobaczyć aktorów wrocławskiego Capitolu. Są to: Justyna Antoniak, Klaudia Waszak, Ewa Szlempo-Kruszyńska, Alicja Kalinowska, Agnieszka Oryńska-Lesicka, Justyna Woźniak, Adrian Kąca, Artur Caturian, Albert Pyśk oraz Cezary Studniak i Konrad Imiela. Co istotne, każdy z aktorów, bez względu na swoją pozycję, potrafi utrzymać rolę, pokazać swój sceniczny charakter i niejednokrotnie zaimponować skalą głosu publiczności.
Cały spektakl trwa dwie godziny bez przerwy, a zaczyna się słowami: „Look up here, I'm in heaven”. Na uwagę zasługują kostiumy artystów, gdyż niewątpliwie to one przykuwają uwagę. Wszystko jest zasługą Mirosława Kaczmarka – fachowca w branży. Newton zaciekawia już od samego początku. Na oczach ma białą opaskę z niewielkimi otworami. Ubrany w biel, zasiada na wysokim fotelu i wydaje się, że może zostać w nim już do końca. Klaudia Waszak, w musicalu przedstawiona jako wyimaginowana dziewczyna Newtona, przyciąga wzrok widza, nie tylko swoim głosem i brawurowo odegraną rolą, ale również mistrzowską kreacją.
Jedno jest pewne – na scenie dzieje się dużo, od scenografii, grę świateł, aż po dźwięki i słowa. Genialna realizacja Jana Klaty jest grana od 26 września 2020 r. do dziś. Nic, tylko oglądać i przeżywać te wszystkie emocje. Długie owacje na stojąco, nie tylko podczas premiery mówią same za siebie.
Klaudia Kowalik
fot. Krzysztof Zatycki
źródło:
[1] J. Cieślak, Gwiazda patrzy na nas z nieba, https://www.rp.pl/Teatr/309239896-Gwiazda-patrzy-na-nas-z-nieba.html [dostęp: 23.09.2020].