Bachantki - preludium do oczyszczenia - recenzja spektaklu festiwalowego
2021-10-17 19:42:40Wrocław kulturą stoi. To wiadomo nie od dziś. W tym pięknym mieście nie brak różnorodnych akcji, festiwalów, koncertów czy inspirujących warsztatów. Październik jest miesiącem, w którym odbywa się jeden z ważniejszych przeglądów spektakli teatralnych. Mowa oczywiście o Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym DIALOG. Nazwa nie jest bezzasadna, bowiem teatr to przede wszystkim rozmowa aktorów z publicznością i z samym sobą. To czas, by pokazać wartościowe treści, które zasługują na szczególną uwagę.
W tym roku impreza artystyczna obfitowała w udział wielkich twórców, a wśród nich znalazła się Marlene Monteiro Freitas ze spektaklem „Bachantki – preludium do oczyszczenia”. To taneczne dzieło miało swoją premierę w 2017 r., lecz we Wrocławiu grane było 15 i 16 października 2021 r. w Centrum Sztuk Performatywnych PIEKARNIA. Grupa teatralna P.OR.K Associação Cultural, pochodząca z Lizbony, zaprezentowała mistrzowskie wykonanie.
Przeczytaj, co o festiwalu mówią jego organizatorzy.
Twórcy zamieszania
Zamieszanie w tym przypadku będzie bardzo dobrym słowem. Od samego początku na scenie dzieje się dużo. Już przy samym wejściu na widownie, słychać głośną muzykę, a w zasadzie to piękne brzmienie trąbek. To właśnie ten instrument będzie towarzyszyć publiczności do końca występu. Wydobyciem dźwięku zajęło się czterech panów, którzy nie stanowią tylko orkiestry, posadzonej z boku na składanych krzesełkach, ale są przede wszystkim częścią przedstawienia. Jak wszystko, tworzą razem spójną całość.
Reżyserka, wcześniej wspomniana Marlene, jest osobą, o której należy powiedzieć parę słów. To kobieta pochodząca z Wysp Zielonego Przylądka. W rodzinnym kraju współtworzyła grupę taneczną Compass. Studiowała w Brukseli oraz Lizbonie. Wielokrotnie nagrodzona za swoją artystyczną działalność. Doceniana za otwartość w swoich spektaklach, ciekawy punkt widzenia i niebanalną interpretację. Wszystko się zgadza, a potwierdzić może ten, kto widział choć jedno dzieło tej utalentowanej choreografki i tancerki.
Poza granicami wyobraźni
Zrozumieć wszystko, co dzieje się na scenie, jest wyzwaniem. Trzynastu niezwykle uzdolnionych ludzi pokazuje, jak przemawia przez nich agresja mieszana z pragnieniem spokoju. Przeciwieństwa się nawarstwiają, tworząc chaos, w którym trudno odnaleźć się zwykłemu śmiertelnikowi. Każda postać jest inna. Można powiedzieć nawet, że to różne żywioły, prezentujące ekspresyjnie swoje żądania, tłumiące lęki i obawy. To jedno wielkie szaleństwo, w którym ludzkie ciało odgrywa największą rolę. Jest instrumentem, narzędziem pracy, odzwierciedleniem uczuć.
Oprócz monologu i utworów, które zaśpiewane są w genialny sposób, nie jest prowadzony dialog między artystami, choć nie można mówić o całkowitym braku konwersacji. Aktorzy porozumiewają się ze sobą za pomocą ruchu, spojrzeń i dźwięków. Jakże ciekawe, ile można przekazać, nie mówiąc ani słowa. Mimo różnych charakterów, widać grupę, dopełniająca się wzajemnie. W tym wariactwie widać estetykę, a wszystko, co się zadziewa, jest przemyślane. To prawdziwa sztuka, by zachować rozsądek przy tak plastycznych obrazach.
Prostota
Pomimo szaleństwa, które głównie spowodowane jest muzyką i choreografią, zachowano przejrzystość w scenografii i kostiumach. Ten minimalizm pozwala skupić się na tańcu i dźwiękach. To oni przyciągali uwagę i skłaniali do zastanowienia się nad daną sceną. Ich mimika twarzy, którą utrzymywali od początku do końca, dopracowane gesty i świetne ruchy, były prawdziwą ucztą dla oka. Nikt, podczas ponad dwugodzinnego spektaklu, nie wyszedł z roli.
Na uwagę zasługuję muzyka, za którą odpowiada Tiago Cerqueira. Była perfekcyjnie dobrana, skomponowana i przedstawiona. Pasowała w każdym calu do choreografii i na odwrót. Głównymi rekwizytami były stołki, sprytnie przenoszone i ogrywane przez tancerzy. Światłem, które w tym spektaklu było bardzo proste, zajął się Yannick Fouassier. Nic nie odrywało spojrzeń od postaci, które same tworzyły historię. Ich kondycja, niezachwiana pewność i dyscyplina, stworzyły magiczny świat.
"Bachantki - preludium do oczyszczenia" to taneczny spektakl, który wprowadza niemałe zamieszanie. Wszelkie poglądy, wyznania, pragnienia, zostały wystawione na próbę. Interpretacja tych zdarzeń, będzie zależała od jednostki, która po doświadczeniu tego dzieła, ma okazje zastanowić się nad samym sobą i rzeczywistością.
Klaudia Kowalik
fot. Laurent Philippe / materiały organizatora