"Walizka" - premiera w Dzień Zakochanych
2009-02-13 11:16:51 | PoznańNiektórzy nie wierzą w przypadki. Historia pewnego muzealnego eksponatu, na której oparty jest prapremierowy spektakl ‘Walizka', jest na tyle niezwykła, że ciężko się z nimi nie zgodzić.
Michel Leleu widział ojca po raz ostatni podczas wojny, gdy miał zaledwie 4 lata. Jego tata został zatrzymany w 1943r. przez Niemców i następnie deportowany do Auschwitz, skąd nigdy nie powrócił.
W lutym 2005 dorosły już Michel poszedł wraz z rodziną do Muzeum Zagłady w Paryżu. Jednym z eksponatów, tymczasowo wypożyczonych z muzeum Auschwitz, była walizka, która według podpisu należała do Pierre'a Levi. Początkowo Michel nie był pewny, czy walizka należy do jego ojca, który nosił bardzo popularne imię i nazwisko. Jednak wraz z uruchomioną falą wspomnień i zgłębianiem historii rodzinnej wątpliwości się rozmyły. Leleu wrócił do nazwiska, którego nie używał całe życie i doszedł do wniosku, że chce, aby walizka ojca pozostała w paryskim muzeum Zagłady. Jak argumentował, nie chciał, by odbywała ona ponownie taką samą drogę, jak jego ojciec. Wystąpił do francuskiego sądu, który tymczasowo nakazał wstrzymanie jej zwrotu.
Na tej niezwykłej historii oparty jest dramat Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk, który w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego, będziemy mieli okazję oglądać już od 14 lutego w Teatrze Polskim.
‘Walizka' Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk to dramat, który otrzymał nagrodę główną oraz nagrodę publiczności w konkursie ‘Metafory Rzeczywistości', organizowanym przez Teatr Polski w 2008r.
Jak stwierdził sam reżyser na konferencji prasowej, przeniesienie tego tekstu na deski teatru nie było proste. Jest to historia afabularna, nieco kontrowersyjna, bezkompromisowa. Oparta na wydarzeniach, które zapisały się czarną kartą w historii, stanowi inne ujęcie tematu Holocaustu.
Dramat stawia widza przed dwoma nurtującymi kwestiami. Pierwsza to pytanie o miłosierdzie wobec pamięci, pamiątek i eksponatów. Co z nimi robić? Udostępniać, utrwalać, pozwalać im zakorzeniać się w społecznej świadomości, czy może wręcz odwrotnie, chować i zamykać, uniemożliwiając babranie się w niekoniecznie chwalebnej historii? Jaki sens ma konserwowanie bólu, skoro to obciąża naszą egzystencję dotkliwym ciężarem pamięci?
Druga natomiast dotyczy korzeni i tożsamości człowieka, problematyki tego, kim jesteśmy. Co musimy w sobie zachować z rodzinnej historii, by pozostać sobą. I co musimy z niej odzyskać, by się odnaleźć.
Jakie odpowiedzi niesie ze sobą to przedstawienie? Ciężko przewidzieć. Myślę, że każdy z nas powinien sam otworzyć tę walizkę i się przekonać.
Marta Nieborak
(marta.nieborak@dlastudenta.pl)