Odmęt - recenzja festiwalowa
2022-06-02 13:58:21„Odmęt” to ostatni ze spektakli, które zostały zaprezentowane we Wrocławskim Teatrze Lalek w ramach 6. Przeglądu Nowego Teatru Dla Dzieci. Wydarzenie rozpoczęło się 28 maja 2022 i trwało aż do 1 czerwca. Przyjrzyjmy się „Odmętowi” nieco bliżej.
Nie tylko dla dzieci
„Odmęt” bezsprzecznie odbiega od wyobrażenia na temat spektaklu przeznaczonego dla młodszej widowni. Chociaż twórcy podają, że dolna granica wieku widza wynosi 10 lat, jest to spektakl na tyle złożony i abstrakcyjny, że część nawiązań umknie oglądającym go dzieciom. Przedstawienie oryginalnie powstało jako egzamin w ramach zajęć na kierunku reżyserii Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku w 2019 roku. Został również nagrodzony Grand Prix 9. Forum Młodej Reżyserii w Krakowie.
Fabuła przypomina dziecięce zabawy sprzed lat – pobudzanie do życia pozornie bezużytecznych przedmiotów, takich jak patyki, sprężyny, gąbki. Z tego też względu starszej widowni może wydać się sentymentalny. I rzeczywiście, gąbka, patyk, wieszak i sprężyna stają się głównymi bohaterami przedstawienia i to one popychają akcję do przodu.
Gra wyobraźni w najlepszym wydaniu
Na szczególne uznanie zasługuje gra głównego i jedynego aktora – Michała Ferenca. Plastyczne ruchy i przekonująca umiejętność zmiany głosu, dostosowania się do coraz to nowych postaci – to wszystko sprawia, że widz wierzy, iż gąbka jest samodzielnym bytem, a sprężyna prowadzi dialog z bohaterem. Spektakl nie byłby jednak kompletny bez Dawida Mkrtchyana, który za pomocą subtelnych dźwięków gitary tworzy tło muzyczne przedstawienia. W ten sposób widz jest w stanie nie tylko przeżyć każdą emocję, ale i poczuć na własnej skórze chociażby burzę na morzu.
Spektakl zaskakuje jednak nie tylko bardzo dobrą grą aktorską. Określenie „teatr lalek” kojarzy się raczej z kukłami, animowanymi przez aktorów. Tutaj zadziwia zaś dobór rekwizytów – zwyczajnych przedmiotów, które pod koniec przedstawienia tracą znaczenie. Czy dla współczesnych dzieci, urodzonych już w erze Internetu, takie zabawy należą do przeszłości?
Czy obejrzenie „Odmętu” będzie być może początkiem drogi do obudzenia w nich kreatywności? Przedmioty, które w trakcie spektaklu nabierają symbolicznego znaczenia to niezbity dowód na to, że wszystko może stać się sztuką. Jeśli, oczywiście, zostanie dobrze uzasadnione. A tak stało się w przypadku „Odmętu” – wieszak staje się symbolem decyzji, a włóczka to upływający czas.
Życie na deskach teatru
Na podkreślenie zasługuje również fakt, że „Odmętu” z pewnością nie można zaliczyć do sztuki moralizatorskiej. Brak tu charakterystycznego podziału na dobro i zło. Jest to opowieść o życiu, które nie jest biało-czarne, ale jest pełne odcieni szarości. Innymi słowy, jest pośrednie, z pewnością nie zero-jedynkowe. „Odmęt” zdecydowanie to podkreśla.
W przepełnionych kolokwializmami dialogach brak sztywności, nadęcia – ponownie, samo życie. Widać w nich za to chaotyczność, niektóre sprawiają wrażenie improwizowanych. Dodaje to spektaklowi wiarygodności. Poczucie humoru głównego bohatera i animowanych przez niego bohaterów może jednak nie do końca zostać zrozumiane przez dzieci, choć nie brak także żartów skierowanych do młodszych odbiorców.
„Odmętu” nie da się jednoznacznie zaklasyfikować. Zainteresuje zarówno dzieci, jak i dorosłych, chociaż obie te grupy rozbawią i skłonią do refleksji zupełnie różne części przedstawienia. Jest jak książka, do której można wrócić po latach i odkryć w niej coś zupełnie nowego. „Odmęt” to nie tylko historia o podróży i ryzyku, jakie wiąże się z podejmowaniem decyzji i wyjściem poza strefę komfortu. To dorosły powrót do świata dziecięcej wyobraźni. Co wyjdzie z tego połączenia? Uśmiech na twarzy i łza nostalgii.
Martyna Jersz
fot. Marek Idzikowski