Recenzje - Teatr

Marat/Sade - recenzja spektaklu

2022-11-21 10:53:28

19 listopada 2022 roku we Wrocławskim Teatrze Współczesnym odbyła się premiera spektaklu „Marat/Sade” w reżyserii Marcina Libera, który tym razem także występuje na scenie. Przedstawienie zrealizowano na podstawie sztuki Petera Weissa pt. „Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton pod kierownictwem pana de Sade” (przekład: Andrzej Wirth).

Marat/Sade, Wrocławski Teatr Współczesny

Zobaczcie zdjęcia z przedstawienia >>

Na scenie teatru WTW widzimy kilkunastu mężczyzn (tylko w jednej scenie pojawia się kobieta), wcielających się w wyrazistych, różnorodnych (choć często stanowiących jeden głos męskiego chóru) i mocno wytatuowanych pacjentów, którzy biorą udział w spektaklu niemal rodzącym się na oczach widzów.

Oparty na rymach tekst jest podawany na różne sposoby. Mamy klasyczne dialogi, mamy apele, mamy monologi, a nawet piosenki – wykrzykiwane z punkową energią, która wzywa do rewolucji i pobudza, ale na dłuższą metę może dokuczać i irytować (byli pojedynczy widzowie zatykający sobie uszy). Długotrwały krzyk nie jest czymś przyjemnym i trzeba mieć świadomość, że choć zabieg ten jest uzasadniony opowieścią, nie trafi do serc 100% widowni (ale do uszu z pewnością).

Jeśli o sam tekst i historię chodzi, to nawet bez znajomości oryginalnego dzieła Petera Weissa, szybko można zauważyć, że mamy tu do czynienia z opowieścią o mechanizmach rządzących naszym światem, ale w tej warstwie „na serio” nie są to jakieś odkrywcze czy błyskotliwe przemyślenia. Dużo lepiej jest gdy twórcy wchodzą w żartobliwe metafory i dowcip. Te fragmenty faktycznie bywają bardzo zabawne i w dużej mierze stanowią o sile całego przedstawienia.

Mocną stroną „Marat/Sade” jest też intensywność i niecodzienna dynamika, bo na scenie WTW przez cały czas dzieje się coś ciekawego. Są zmiany kostiumów, są nowi bohaterowie, są zmiany scenografii na żywo i imponujące rekwizyty, które jak na teatr przystało często są umowne, jak w doskonałej scenie „na koniach”, gdy aktorzy oprócz dialogu prezentują również kapitalny układ choreograficzny.

Marat/Sade, Wrocławski Teatr Współczesny

Tu musimy uprzedzić też, że twórcy starają się ożywiać publiczność nie tylko aktywnością sceniczną. Od samego początku wprowadzona jest interakcja z widownią. Z jej obecności bohaterowie korzystają, mając świadomość, że są częścią spektaklu. Zdarza się, że biegają z czerwoną częścią francuskiej flagi, rozciągając ją nad głowami widzów, a nawet jest moment, kiedy jeden z nich chodzi między rzędami fotel szepcząc nam do ucha swoje uwagi.

Takie elementy nie spodobają się wszystkim, podobnie jak pomysł na zagospodarowanie przerwy w przedstawieniu, która tak naprawdę wcale przerwą nie jest. To chyba najbardziej ryzykowny element na jaki zdecydował się Marcin Liber i Wrocławski Teatr Współczesny. Choć wielu osobom patent ten przypadł do gustu, dla nas niestety jest on kompletnie nietrafiony ze względów czysto organizacyjnych. O co chodzi?

Chwilę po tym, jak obsługa widowni wyprasza wszystkich na przerwę, zgodnie z propozycją część osób zaczyna korzystać z oferty baru, część rozsiada się przy stolikach i dyskutuje, ale jak to zawsze bywa – część widzów wychodzi na papierosa czy do toalety. W tym czasie nagle rozlegają się okrzyki, a ku zaskoczeniu wszystkich aktorzy pojawiają się między nimi, by poza główną sceną odgrywać trwającą około 10 minut scenę.

Scenę, której nie wolno nagrywać ani fotografować (obsługa widowni szybko reagowała). Scenę, której połowa osób wcale nie zobaczyła (albo nie było ich na miejscu, albo mieli zerową widoczność przez układ ścian w teatrze). Scenę, która niby jest częścią przedstawienia, a niby nie jest. To niepotrzebne zamieszanie i chaos, który może na papierze wyglądał fajnie, ale w praktyce nie zdał egzaminu. Widzowie chcieliby jednak wiedzieć czy są na przerwie i mogą hałasować przy barze, czy maja być cicho i schować telefony bo spektakl trwa nadal?

Po przerwie wracamy na drugą (albo trzecią?) część przedstawienia i szybko zauważamy, że scenografia (dzięki szklanym ścianom) zamieniła się w saunę, a wprowadzany do wewnątrz dym sprawia wrażenie zaparowania od gorącej pary, co jest pomysłowe i świetnie wygląda. W takich okolicznościach rozgrywa się dramatyczny finał, który zostawia nas z dobrym wrażeniem, ale i świadomością, że ten pełny ryzykownych zabiegów spektakl mógłby być o wiele lepszy, gdyby ktoś wziął sobie do serca powiedzenie, że „czasem mniej znaczy więcej”.

Z drugiej strony „Marat/Sade” znów pokazuje jak zróżnicowaną i utalentowaną grupę aktorską mamy teraz we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Wszyscy panowie (z rewelacyjnym Jerzym Senatorem na czele!) dali nam wielki popis aktorskich umiejętności i to w sztuce, która jest wymagająca na wielu poziomach. Nam pozostaje zachęcić, abyście samodzielnie sprawdzili czy obrana formuła trafi w waszą wrażliwość i poczucie humoru, czy jednak okaże się chybionym strzałem i przerostem formy nad treścią.

Michał Derkacz

fot. Filip Wierzbicki/Natalia Kabanow, materiały prasowe WTW

Słowa kluczowe: Wrocławski Teatr Współczesny, przedstawienie, Marcin Liber, zdjęcia, opinia, analiza, ocena

Marat/Sade - zdjęcia ze spektaklu (18)

Marat/Sade - zdjęcia ze spektaklu  - Zdjęcie nr 1
Marat/Sade - zdjęcia ze spektaklu  - Zdjęcie nr 2
Marat/Sade - zdjęcia ze spektaklu  - Zdjęcie nr 3
Marat/Sade - zdjęcia ze spektaklu  - Zdjęcie nr 4
Marat/Sade - zdjęcia ze spektaklu  - Zdjęcie nr 5
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Kolejność fal
Kolejność fal - recenzja spektaklu Wrocław

Wrocławski Teatr Współczesny zrealizował nagrodzoną sztukę Filipa Zawady.

Misiaczek
Misiaczek - recenzja spektaklu Wrocław

Scena Wrocławskiego Teatru Lalek zamienia się w las, w którym mały miś nie może zasnąć.

Pierwsze razy
Pierwsze razy - recenzja spektaklu studenckiego [AST Wrocław] Wrocław

Oceniamy przedstawienie w reżyserii Jakuba Krofty.

Polecamy
Pomiłość. Przeraźliwie kiczowate i banalne historie - recenzja festiwalowa

Sprawdź, jaką wizję świata w XXII wieku, mają studenci wrocławskiego Wydziału Lalkarskiego AST.

W co wierzą Polacy
W co wierzą Polacy - recenzja spektaklu Wrocław

Wrocławski Teatr Współczesny porusza ważny, ale drażliwy temat wiary w zabobony, wróżby czy klątwy. Czy to dobry spektakl?

Polecamy
Ostatnio dodane
Kolejność fal
Kolejność fal - recenzja spektaklu Wrocław

Wrocławski Teatr Współczesny zrealizował nagrodzoną sztukę Filipa Zawady.

Misiaczek
Misiaczek - recenzja spektaklu Wrocław

Scena Wrocławskiego Teatru Lalek zamienia się w las, w którym mały miś nie może zasnąć.

Popularne
Zmarł Dariusz Siatkowski
Zmarł Dariusz Siatkowski

11 października, w wieku 48 lat, zmarł znany polski aktor, Dariusz Siatkowski. Przyczyna śmierci nie jest znana, jak poinformował Teatr im. Jaracza w Łodzi, gdzie przez ostanie lata pracował aktor, śmierć nastąpiła nagle w jednym z hoteli poza Łodzią.

Makbet - kondycja mordercy
Makbet - kondycja mordercy Kraków

Napisana około 1606 roku tragedia Williama Shakespeare’a jest jednym z lepszych dramatów o "ciemnej stronie ludzkiej duszy". Jak poradził sobie z nim Andrzej Wajda, reżyser spektaklu w Teatrze Starym?

W przeddzień czegoś większego
W przeddzień czegoś większego

Z Bartoszem Porczykiem - zwycięzcą Przeglądu Piosenki Aktorskiej w 2006 oraz twórcą spektaklu "Smycz", która stała się ważnym wydarzeniem na kulturalnej mapie Wrocławia - o pracy w teatrze i planach na przyszłość rozmawia Marcin Szewczyk.