Beata Śliwińska o aktorstwie w dobie koronawirusa [WYWIAD]
2020-04-21 13:28:41W czasie epidemii koronawirusa, w Polsce zamknięte są instytucje kultury, w tym oczywiście opery czy teatry, a w związku z tym aktorzy tam zatrudnieni pozostają bez pracy, przynajmniej w tej najbardziej klasycznej postaci, zakładającej kontakt z widownią na żywo. Co można robić w takiej sytuacji? Czy aktorstwo w czasie kwarantanny jest możliwe? Czy można poprawić warsztat aktorski bez wychodzenia z domu? O tym opowiedziała nam Beata Śliwińska, aktorka związana z Teatrem Polskim we Wrocławiu, Krakowskim Teatrem Variete oraz telewizją.
Michał Derkacz, dlaStudenta.pl: Obecnie kina, teatry i opery są pozamykane i dla Ciebie, zawodowej aktorki, jest to wielka zmiana. Powiedz, jakie produkcje z Twoim udziałem można było oglądać przed epidemią koronawirusa w Polsce?
Beata Śliwińska: Miałam bardzo dużo pracy. Właściwie można powiedzieć, że dla mnie to był szczyt sezonu. Byłam tuż przed premierą spektaklu „Błękitny Pies” w reżyserii Agaty Skowrońskiej, którego premiera miała się odbyć 14 marca na dużej scenie w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Po pierwszej próbie generalnej dowiedzieliśmy się, że niestety z powodu koronawirusa premiera będzie przesunięta, a kilka godzin później mieliśmy oficjalny komunikat o zamknięciu wszystkich teatrów i instytucji kultury w Polsce. W tym czasie miałam również do zagrania wiele spektakli repertuarowych zarówno w teatrze Polskim we Wrocławiu jak i Krakowskim Teatrze Variete. Miał być jeszcze casting do „Pretty Woman” Wojtka Kościelniaka i próby do nowego spektaklu Jana Szurmieja „Zmierzch Świtem”. Intensywny czas na planach wrocławskich seriali, w których stale gram. Pandemia przerwała również moje nagrania do „Na dobre i na złe” oraz serialu „Erynie” Borysa Lankosza.
Czy masz teraz jakieś obowiązki względem tych teatrów i telewizji, czy jednak zapanował całkowity zastój w pracy?
Niestety teraz nie mam pracy i nie mam obowiązków względem moich pracodawców, jeśli chodzi o grę w spektaklach. Teatry są zamknięte i nie gramy żadnych przedstawień, a nie możemy również uczestniczyć w próbach. Prace na planach zdjęciowych seriali oraz filmów zostały wstrzymane, ale nie oznacza to, że nic nie robię. Oczywiście wykorzystuję maksymalnie ten czas na rozwój osobisty, nie tylko w dziedzinie sztuki i kultury. Uczestniczę w akcji „Artyści Teatru Polskiego czytają dla Widzów”. Nagrywam również swoje autorskie utwory, wiersze, filmiki, selftapy. Aplikowałam do programu stypendialnego „Kultura w sieci”, z własnym pomysłem ciekawego miniserialu. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale działam prężnie i aktywnie, pozostając oczywiście cały czas w domu. Stworzyłam sobie nawet własne, małe studio nagrań.
Czyli jednak coś się dzieje i nie ma zastoju twórczego w Twoim przypadku. Czy to oznacza, że także pracujesz nad warsztatem aktorskim na własną rękę i robisz sobie domowe treningi dla utrzymania formy?
Oczywiście, że cały czas pracuję nad sobą i swoją kondycją psycho-fizyczną. Zawód aktora tego wymaga. Robię swoje treningi cardio, w domu, oraz codziennie praktykuję jogę. To stało się moim nowym, dobrym nawykiem, z czego jestem bardzo zadowolona. Pozwala mi to oczyścić i zrelaksować ciało i uporządkować myśli. Świetna sprawa, polecam tym którzy jeszcze nie próbowali. Aktorsko stymuluję się non stop nagrywając kolejne teksty dla widzów, odgrywając krótkie scenki. Robię sobie nawet ze znajomymi challenge z tzw. łamańców językowych. To super moment, na tego typu działania, ponieważ w wirze codziennych obowiązków nie ma na nie nigdy czasu.
Możesz zdradzić, jak bardzo brak gry w spektaklach, serialach czy filmach odbija się na Twojej kieszeni? Czy aktorzy to grupa zawodowa wyjątkowo poszkodowana w tej koronawirusowej rzeczywistości?
Niestety obecna sytuacja ma wielki wpływ na moje zarobki. „Aktor nie gra, aktor nie ma”, a tzw. etat aktorski, czyli podstawowa pensja jest tak niska, że nie da się za nią normalnie i godnie żyć. Wiem jednak, że jest wiele osób w jeszcze gorszych sytuacjach. Moi znajomi - aktorzy, tancerze czy muzycy nie mający nigdzie etatów i umowy o pracę, nie dostają nawet złotówki, jeśli nie wykonają swojego zawodu. Mogą jedynie ubiegać się o jednorazową zapomogę z ZUS-u, która obecnie jest śmiesznie niska. Wiem też, że wiele firm, mniejszych przedsiębiorstw bankrutuje i lawinowo zwalnia pracowników z dnia na dzień. Ludzie zostają bez pracy i jakichkolwiek środków do życia i to są dopiero tragedie, dlatego ja, w obecnej sytuacji nie śmiem narzekać.
Czy teatr telewizji może stanowić rozwiązanie takiej sytuacji? Myślisz, że gra na żywo, ale bez widowni w dłuższej perspektywie ma sens?
Oczywiście, że staramy się sobie radzić w zaistniałej sytuacji. Teatry udostępniają archiwalne nagrania spektakli, niektóre rejestrują również spektakle bez widowni, żeby później je pokazywać w sieci. Naturalnie, to nigdy nie odda prawdziwego spotkania i żywego kontaktu aktora z publicznością, ale jest przynajmniej jakąś jej próbą i namiastką. Wszelkie tego typu działania kulturalne, zawsze dla mnie mają sens. Musimy być elastyczni i mocno naginać obecną rzeczywistość, ale dzięki wszechobecnemu internetowi, mamy dużo więcej możliwości niż kiedyś i powinniśmy z nich korzystać.
Czy na etapie, w którym zakładamy ponowne otwarcie teatrów i kin, wszystko powoli wróci do normy, czy jednak to już nie będzie to samo i funkcjonowanie instytucji kultury zmieni się na zawsze?
Należę raczej do optymistek i zawsze staram się znajdować plusy, nawet w bardzo złych i patowych sytuacjach. Oczywiście musi minąć trochę czasu zanim wszystko wróci do normalnego funkcjonowania. Wiemy, że teatry, kina i inne instytucje kultury zostaną otwarte jako ostatnie, bo nie są pierwszą potrzebą, niezbędną do życia. Spróbujmy jednak przeżyć okres pandemii bez nich. Wszyscy codziennie z korzystamy z dzieł kultury, tylko teraz w trochę innej formie. Wierzę i mam głęboką nadzieję, że wkrótce zaczniemy wracać do normalności, a widzowie głodni i spragnieni prawdziwej, żywej sztuki, będą tłumnie przybywać do teatrów. Wykorzystajmy mądrze i spokojnie ten nowy, inny czas. Tego życzę wszystkim widzom i sobie.
Rozmawiał: Michał Derkacz
fot. Krzysztof Zatycki