Opis spektaklu
JERZY KALINA: Z tematem Sądu Ostatecznego mierzę się po raz drugi. Na przełomie wieków XX / XXI na metalowych, ewakuacyjnych schodach warszawskiej kamienicy zrealizowałem performance pod tytułem Praska zima poświęcony Janowi Palachowi. Jego heroiczny akt samospalenia w przejmujący sposób potwierdził apokaliptyczność doznań , które są naszym udziałem w życiu. Po 10 latach ponownie zdecydowałem się podjąć ten trudny temat i pragnę go zrealizować w najbardziej osobistej formie. Stan destrukcji duchowej wyrażony w moim spektaklu jest doświadczeniem jednostkowym. Nie ma w nim podziału na niebo, piekło, czyściec. Jest stan depresyjnej samotności w chwilach ostatecznych rozstrzygnięć. Jest też moja niezgoda na wyrok wiecznego potępienia. Sąd idzie to moje lęki, obawy, strach, ale i wiara w ułaskawienie.
PAWEŁ PASSINI: A gdy otworzył pieczęć siódmą, zapanowała w niebie cisza, prawie na pół godziny. Na obrazie Memlinga wszystko odbywa się w milczeniu. Jest jeszcze krzyk – niemy. Sąd Ostateczny z ludzkiej perspektywy jest momentalny, rozgrywa się w mgnieniu oka. Nagle, w ułamku sekundy całe życie ciała – każdy jego gest i poruszenie, układają się w sekwencję zer i jedynek składającą na ostetaczny wynik. Góra/ Dół. Przez chwilę wszystko jest wylącznie dobre, albo złe. A potem już tylko nieskończone cierpienie i nudna wieczność. Do roku 2020 wypadki samochodowe staną się najczęstszą przyczyną przedwczesnej śmierci. Od czasu wynalezienia samochodu w wypadkach zginęło 30 milionów osób. Co trzydzieści sekund ginie kolejna. Dziennie w Polsce ginie 15 ciał – tyle zobaczysz przed sobą na scenie.
LESZEK MĄDZIK: OSĄD - niekoniecznie ostateczny, bardziej codzienny, stawiający na szali to co w życiu dobre ale bardziej to, co jest wyrzutem sumienia. Spokój naszych zachowań zakłóca ta niewidoczna Temida, na której ważą się nasze uczynki. Czas przybliża nas do tej wizji, w którą tak trudno uwierzyć, patrząc na jedno ze skrzydeł obrazu H. Memlinga. Im bardziej dostrzegamy go w sobie, tym mniej niepokoju zasieje on w naszych umysłach. Sen zawsze jest odpoczynkiem, dobrze by był nim i ten wieczny. To w nocy bez słów, ale z dźwiękami muzyki Arvo Parta uczestniczymy w misterium wędrowania po drabinach życia nie przeczuwając, kiedy z nich odpadniemy, pod wpływem wiecznego osądu.